Okiem wokalistki

Jak to jest być wokalistą? Plusów jest tyle samo, ile minusów
 
Jedną z zalet jest mała ilość sprzętu, który musisz przewieźć na koncert. Reszta bandu biega góra-dół i dół-góra, żeby wyrobić się z przeniesieniem wszystkiego, bo przecież zaraz próba dźwięku. Gitarzyści męczą się z ciężkimi piecami, perkman cały spocony od przenoszenia statywów, bębnów i innych takich. A Ty? Wysiadasz sobie z samochodu, przeciągasz się po podróży, czasem odpalisz sobie fajka, pogadasz z właścicielem klubu, wrzucisz relację na Instagrama. Ogólnie mówiąc – żyć, nie umierać. 

Największą – przynajmniej dla mnie – wadą jest to, że pomyłkę wokalisty widać najbardziej. Kiedy przestanie śpiewać, bo zaschnie mu w gardle lub po prostu zapomni tekstu. Jest wizytówką i w dużej mierze zależy od niego ogólny obraz bandu. Wokalista musi być charyzmatyczny, z aparycją miłą dla oka, musi idealnie trafiać w dźwięki, wchodzić w interakcję z publiką, a jeżeli jesteś kobietą, musisz nauczyć się wyglądać dobrze, ale nie jak kurtyzana.

Zadajmy więc pytanie Jak to jest być wokalistką?

Czasem ciężko jest być jedyną babą wśród mężczyzn, ale żebyście nie zrozumieli mnie źle - wychowałam się z dwójką braci, więc nie przeszkadzają mi różne męskie sprawy. Żarty o kupie? Spoko. Wypiłeś piwo i Ci się odbiło? Nie ma problemu.

Zacznijmy może od zwyczajnego braku kultury. Może zabrzmi to zabawnie, ale inne bandy (a czasem nawet właściciele i pracownicy klubów) się ze mną nie witają. I nie, nie mam tu na myśli czerwonego dywanu, bukietu róż oraz tłumu paparazzi. Sytuacja wygląda następująco:
Podobny obraz 



Przyjeżdżamy pod klub całym bandem i podchodzi do nas lider drugiego zespołu. 
O siemka, jestem Robert - Rzuca i podaje rękę stojącemu najbliżej niego gitarzyście. Później szybki uścisk dłoni z basistą, perkmanem, drugim gitarzystą i wraca do swoich spraw. A ja stoję pomiędzy chłopakami, zastanawiając się dlaczego Robert nie uścisnął mojej ręki, którą do niego wyciągnęłam. Czy może nie zauważył wokalistki metr siedemdziesiąt stojącej między pałkerem a basistą? Zdarza mi się to notorycznie.


Tak jak wspomniałam wcześniej, wokalistka musi znaleźć punkt na środku osi "szkarada - kurtyzana". Każdy ocenia, bez względu na płeć i wiek - i to jest okey. Po to właśnie dostaliśmy narządy zmysłów i zdolność myślenia, ale my jesteśmy wystawione na oceny i opinie innych na każdym gigu. Nie tylko jako wokalistki, ale też kobiety.  Wyglądaj dobrze, ale nie za dobrze, bo pojawią się komentarze. Albo pełne seksualnych podtekstów, albo te krytykujące Twoją naturalność i brak ostrego make-upu.


Jednak moim ulubionym aspektem są pokoncertowi samce alfa, którzy zawsze znajdą sposób na zagadanie. Ci mniej zdesperowani odpuszczają zazwyczaj, kiedy powiem, że nie dam im swojego numeru, bo nie mam na to ochoty. Niestety zdarzają się certyfikowani mistrzowie podrywów, którzy nie rozumieją, że kobieta może im odmówić. Po piątym nie z mojej strony, słyszę, że jestem chamską suką, a w dodatku chyba brakuje mi czegoś między nogami, bo muszę się wyluzować.

Nie dajmy się zwariować

Nie twierdzę, że każda wokalistka ma takie same odczucia, albo, że każdy facet myśli tylko o zaciągnięciu dziewczyny do klubowej toalety. Uważam, że w środowisku muzycznym powinniśmy darzyć się wzajemnym szacunkiem - jako koledzy po fachu.  
 
Moi chłopcy rzucą czasem seksistowskim żartem - i to jest okey, bo znamy się już długo i wiedzą, że nie obrażam się o takie rzeczy. Ale zawsze reagują, kiedy widzą, że ktoś stawia mnie w niekomfortowej sytuacji. Czasem narzekają, kiedy nie pomagam im nosić sprzętu i mają do tego prawo. Wtedy muszę ruszyć tyłek i pobiegać trochę z perkusjonaliami.

` A.




 












 

Komentarze

Popularne posty